Ozdoba ścienna, piękna oprawa ślubu, kwietnik, przesłona na drzwi… Z makramy można zrobić niezliczoną ilość przedmiotów ozdobnych i użytkowych. Czym jest makrama? Jak o nią dbać i jak poznać jej dobrą jakość? Odpowiada twórczyni makram, Joanna Łaszczuk-Bojba.
Zuzanna Witkowska: Czym w zasadzie jest makrama?
Joanna Łaszczuk-Bojba: Makrama to sztuka wiązania sznurków, ale powstałą plecionkę również nazywa się makramą. Po arabsku makrama oznacza „ozdobę wiązaną”. Jest i rzeczownikiem, i czasownikiem – przedmiotem i czynnością. Makramy mogą być po prostu ozdobą bądź pełnić funkcję użytkową – może to być kwietnik, serwety, dywany, wyplatane na szydełku koszyki. Można nawet powiesić makramę w przejściu zamiast drzwi. Albo tworzyć makramowe dodatki do już gotowych przedmiotów użytkowych. Jest bardzo dużo opcji i wystarczy trochę wyobraźni, żeby stworzyć coś funkcjonalnego.
Czy trudno jest nauczyć się zaplatania sznurków? Czy makrama wymaga jakichś specjalnych predyspozycji?
Same sploty podstawowe są dość proste, ale dojście do wprawy może być czasochłonne. Zazwyczaj dopiero po dłuższych ćwiczeniach sploty stają się bardziej dokładne i estetyczne. Bardzo przydaje się tu uważność i cierpliwość, bo niektóre węzły i sploty zaczynają wychodzić dopiero po kilku, kilkunastu próbach.
Jak długo trwa zaplecenie makramy, takiej, powiedzmy, metr na metr?
Myślę, że około dwóch dni, jeśli się traktuje to jako hobby po pracy. Ale to zależy od wielu czynników – czy pleciesz swój wzór, czy odwzorowujesz jakiś wcześniej znaleziony splot. Własny wzór wymaga wcześniejszego rozrysowania, zaplanowania konkretnej ilości sznurka i jego odpowiedniego pocięcia. A czasem to, jak szybko będziesz w stanie wykonać daną makramę, sprowadza się do tego, jak długo jesteś w stanie stać. Zwykle po kilku godzinach zaczynają boleć plecy.
Co jest kluczem do tego, żeby zacząć improwizować i tworzyć własne makramy?
Dobrym startem może być książka. Ja zaczynałam od pozycji „Uczymy się makramy” Jadwigi Turskiej. Trudno ją teraz dostać. Mam też dwie książki artystki ze Szwecji, która bardzo dokładnie pokazuje wiele splotów i jak je wykonywać. Korzystam też z filmików w internecie i śledzę konta makramowe na Instagramie. Z kolei na warsztatach można liczyć na to, że prowadzący skoryguje twoje błędy i podpowie, jak naciągać sznurek albo wykończyć dany wzór. Coraz łatwiej znaleźć takie zajęcia, bo pojawia się coraz więcej osób, które mają swoje firmy i zajmują się wyplataniem makram i prowadzeniem zajęć zawodowo.
A ty chciałabyś otworzyć taką działalność?
Miałam taki pomysł, ale z drugiej strony trochę mnie odpycha model biznesowy, w którym tworzysz jeden wzór, a potem jest on masowo powielany. Jest to wydajne, bo wiesz dokładnie jaki splot będzie następny, ile potrzebujesz sznurka i ile to wszystko zajmie. Ale mam poczucie, że taka powtarzalność by mi nie odpowiadała. Z drugiej strony ciągłe tworzenie nowych wzorów jest tak czasochłonne, że trudno zrobić z tego biznes, z którego można się utrzymać. Obecna sytuacja również nie zachęca do tego, żeby rzucić pracę etatową i zaryzykować taki niepewny krok. Mamy co prawda z mężem plan, żeby wyprowadzić się z miasta, wybudować dom i zająć nieco innymi rzeczami niż obecnie. Może wtedy zrobi się przestrzeń również na makramy. Na ten moment jest to dla mnie forma relaksu po pracy i sprawienie radości komuś, kto taką makramę zamawia.
Co jeszcze chciałabyś upleść?
Ostatnio skłaniam się ku bardziej użytkowym formom makramy, na przykład tworzę kwietniki. Bardzo również podobają mi się ubrania makramowe, takie jak kamizelki. Kuszą mnie również poszewki na poduszki i torebki makramowe. Myślę, że w zimie usiądę do wszystkich tych pomysłów. Fajne jest też to, że jeśli sznurek jest dobrej jakości, to nie są to rzeczy jednorazowe, tylko każdy splot można poprawić, a jeśli się wybrudzi – wyprać.
Na co zwracać uwagę podczas zakupu makramy – co świadczy o jej jakości?
Jeżeli możemy tej makramy dotknąć, to warto sprawdzić, czy materiał jest miły w dotyku. Złej jakości sznurki szybko się mechacą. Sploty powinny być w miarę proste i symetryczne – trzeba się temu przyjrzeć. Warto porównać kilka makram od różnych twórców przed wyborem konkretnej. Końcówki sznurków mogą być wykończone, np. zszyte, zawiązane albo wykończone na przykład koralikami. A makramy ze sznurków skręcanych będą się rozplatały i wtedy mogą być rozczesane.
No właśnie, jak się obchodzić z makramą, gdy się zakurzy, zabrudzi, wpadnie do czegoś?
Najlepiej unikać pralki i delikatnie wyprać makramę w rękach po wcześniejszym namoczeniu w chłodnej wodzie. Jeśli jednak postanowimy skorzystać z pralki, najlepiej wrzucić makramę do poszewki i wybrać najdelikatniejszy program. Później trzeba ją suszyć na płasko, żeby się nie naciągała. Ale jeśli makrama po prostu wisi na ścianie, to wystarczy omieść ją szczotką albo przetrzeć wilgotną ściereczką.
Z jakiego materiału najczęściej wykonane są sznurki odpowiednie do makram?
W większości są to sznurki bawełniane, mogą być z rdzeniem albo bez rdzenia. Sam rdzeń może też być albo bawełniany, albo poliestrowy. Te drugie będą oczywiście tańsze. Pod kątem ekologii warto wiedzieć, że poliestrowe rdzenie często pochodzą z recyklingu. Są też różne rodzaje sznurka – plecione, skręcane… Są też sznurki w pełni poliestrowe, ale w Polsce są rzadko spotykane. Można spotkać też cieniutkie nylonowe sznurki, z których można wykonać na przykład biżuterię.
Pokazałaś mi kilka przykładów makram na ilustracjach w branżowych książkach. Co to są za książki?
Są autorstwa Fanny Zedenius, która prowadzi najpopularniejsze na Instragramie konto o makramach i ma swoją firmę produkującą sznurki. Pochodzi ze Szwecji i wydała dwie książki – jedna opisuje podstawy, a druga skupia się na makramach użytkowych. Książki niestety nie zostały przetłumaczone na język polski, są po angielsku, ale w bardzo przystępny sposób pokazują, jak wykonywać sploty. Fanny to ogólnie ciekawa postać, jest jedną z pierwszych osób, które zaczęły się zajmować nowoczesną makramą. Tu na przykład pokazuje odzież z makramy.
Sama chętnie bym nosiła takie rękodzieło.
Zdarza się, że w sieciówkach pojawiają się elementy odzieży będące makramą, na przykład ramiączka sukienek. Co ciekawe, nie jest to splot maszynowy – zazwyczaj jest to właśnie rękodzieło. Niestety, w większości takie produkty są wykonywane przez bardzo nisko opłacanych pracowników w Chinach. Przykładowo, w ostatnim sezonie modne były świeczniki makramowe, które kosztowały jakieś 19 zł. Taka cena byłaby nieosiągalna u polskiego rękodzielnika, jest to znacznie więcej warta praca.
W takim razie, ile powinna kosztować makrama, żebyśmy wiedzieli, że kupujemy ją od kogoś, kto jest odpowiednio wynagradzany?
Na przykładzie kwietnika na średniej wielkości doniczkę, powinna być to cena w przedziale 50-70 złotych.
Opowiedz mi, jak to było u ciebie, kiedy po raz pierwszy się z zetknęłaś ze sztuką makramy?
Kiedy w moim życiu nadszedł czas na decyzję o ślubie, zaczęłam się rozglądać za inspiracjami. Nie chciałam ślubu i wesela w typowej oprawie. A dodatkowo, miejsce, które wybraliśmy, miało duży potencjał, jeśli chodzi o element dekoracyjny, który miał stanowić tło podczas ceremonii. Zaczęłam przeglądać Pinteresta i znalazłam ozdoby wykonane z makramy. To było jakieś trzy lata temu. Wtedy w Polsce makrama nie była jeszcze popularna, a samych makram ślubnych było bardzo mało. Patrząc na niewielkie makramowe dekoracje znalezione w sieci, pomyślałam, że skoro można zrobić małą makramę jako ozdobę na ścianę, to pewnie można wykonać też taką całkiem sporą. I postanowiłam taką ślubną makramę spróbować zrobić sama.
Niedługo potem zaczęłam znajdować pojedyncze zdjęcia ślubów w makramowej oprawie, najczęściej odbywające się w Stanach Zjednoczonych. Potem zaczęłam szukać konkretnych splotów i próbowałam swoich sił w zaplataniu. Okazało się, że nie jest to łatwe. Ale niedługo później trafiłam przypadkiem na warsztaty plecenia makramy. Tam też dowiedziałam się, że gotową makramę można wynająć, ale wtedy ceny były dla mnie zaporowe, więc uznałam, że nie poddam się i że podstawy znam na tyle, że sama zrobię swoją wymarzoną ślubną makramę.
Jak wyglądają takie warszaty?
Tamte trwały jakieś trzy godziny. Dostaliśmy kawałek kijka i sto metrów sznurka. Tam zrobiłam moją pierwszą makramę, która teraz zresztą wisi u moich rodziców. Pozbyłam się jej, bo jest strasznie krzywa (śmiech.) Moja druga makrama, która była testową przed tą ślubną, wisi u mnie w domu. Nauczyłam się na niej wielu nowych splotów i sposobów naciągania sznurka.
A co się stało z makramą, którą uplotłaś sobie na ślub?
W sumie to są trzy makramy ślubne. Jedna miała być wypożyczona na trzy śluby, póki co miał miejsce pierwszy z nich. Dość często zgłaszają się do mnie osoby zainteresowane wypożyczeniem jej. Na co dzień mieszka w szafie, bo jest zbyt duża, żebym mogła ją zawiesić w domu.
Czym jest dla ciebie czas spędzony nad zaplataniem makram?
Przede wszystkim jest to dla mnie forma medytacji i odcięcia się od bieżących spraw. Pozwala mi to również odpocząć, a czasem też przemyśleć szereg spraw. Już sam proces tworzenia daje mi też dużo satysfakcji, ale efekt końcowy przynosi z kolei świetne uczucie: że zrobiłam to sama i że włożyłam w to serce i pomysły.
redakcja insi