Kolorowy motyl: ruchliwy, rozgadany, uśmiechnięty. Ciągle w akcji, na najwyższych obrotach wydaje się szczęśliwy. Ekstrawertyk ma więcej energii niż introwertyk, ale bardziej narażony jest na wypalenie. Wynika to z jego uzależnienia od ludzi.
Według wielu badań, nawet jeśli nie jesteś ekstrawertykiem a zachowujesz się tak jak on, czujesz więcej pozytywnych emocji. Ekstrawertyzm sprzyja byciu szczęśliwym. Dlaczego?
Chodzi o otwartą postawę wobec ludzi i utrzymywanie wielu relacji. Ekstrawertycy są bardziej towarzyscy niż introwertycy, mają więcej przyjaciół i znajomych. Introwertyk częściej woli zostać w domu, częściej sam się sobą zajmuje. A już na pewno, gdy smutny, zmęczony czy przygnębiony, ostatnią rzeczą, na którą ma ochotę, to wyjść i spotkać się z ludźmi. Okazuje się, że być może to błąd. Podczas eksperymentów badawczych udowodniono, że gdy nawet zamknięci w sobie introwertycy przez 10 minut zachowywali się jak ekstrawertycy, poczuli się znacznie lepiej. Poziom hormonów szczęścia – oksytocyny oraz dopaminy – znacząco podniósł się w ich mózgu. Dobra wiadomość, płynąca z tych badań, jest taka, że w dość prosty sposób możemy pomóc sobie w odczuwaniu szczęścia – żyjmy wśród ludzi, utrzymujmy z nimi kontakt, spotykajmy się razem i bawmy. Czy to oznacza, że ekstrawertycy są urodzonymi szczęściarzami, a ich życie jest zabawne i usłane różami? Nie zawsze i często do pewnego momentu.
Bycie wśród ludzi definiuje ekstrawertyka. Pobudza go do życia, nadaje sens jego działaniom, sprawia radość. Źródła energii ekstrawertyka są zewnętrzne – to ludzie i wydarzenia, zawsze bardziej interesuje go to, co obiektywne niż jego subiektywny pogląd na sprawy czy własne odczucia z nimi związane. Na zewnątrz wygląda to tak, że ekstrawersja wiąże się z bardziej optymistycznym, żywiołowym, wysokoenergetycznym stylem życia. Naukowcy określają to pozytywnym efektem pobudzenia. Kanadyjscy naukowcy zbadali, że dążenie do odczuwania pozytywnych emocji wiąże się u niego z większą łatwością osiągania celów zawodowych – potrafi skutecznie zmotywować się do działania, żeby odebrać nagrodę w postaci awansu. Po szczeblach kariery zawodowej wspina się z lekkością i uśmiechem.
Ekstrawertyk kocha imprezowanie, wyjazdy integracyjne, festiwale, publiczne debaty, wszelkie interakcje społeczne. To on po pracy w piątek zaprasza wszystkich z biura na imprezę do siebie, to on lubi objazdy wycieczkowe oraz zespołowe sporty. Potrafi zagadać nieznajomą osobę na ulicy, flirtować, błyskawicznie przekonać rozmówcę do swojego zdania. Dynamika to jego żywioł, dlatego trudno mu funkcjonować bez kontaktu z innymi.
Psycholog Malcolm Gladwell pisze o ekstrawertykach jako o przywódcach, którzy mają dar łączenia ludzi. Wprowadzają ich do świata, do kręgów społecznych. Polegamy na nich bardziej niż nam się wydaje. Często to oni biorą na siebie odpowiedzialność organizatorów dużych imprez czy rodzinnych spotkań, towarzyskich zabawiaczy, przewodników stada. Martwią się, żeby wszyscy byli zadowoleni i od ich opinii uzależniają swoje poczucie własnej wartości. Ekstrawertyk czerpie energię życiową z tego, co nie jest w jego wnętrzu, więc zabiega o ludzi – ich obecność i aktywność. Ale to nie wszystko – pragnie wywrzeć wrażenie na innych, zdobyć społeczne uznanie, chce być potrzebnym i niezastąpionym. Z jednej strony go to uszczęśliwia, ale często – na nieświadomym poziomie – ogranicza.
Ekstrawertyk jest mniej asertywny niż introwertyk, często nie potrafi powiedzieć „nie”. Potrzebuje ludzi, ponieważ działanie w pojedynkę, momenty kiedy jest sam może budzić jego lęk. Ekstrawertyk boi się odrzucenia, dlatego otacza się innymi i rzuca w wir wydarzeń. Przerywa milczenie, zakłóca spokój, komplikuje byle tylko się działo. Jeśli się w tym zatraci, grozi mu wypalenie – energetyczne, towarzyskie, zawodowe. Ekstrawertyk, inaczej niż introwertyk, ma mniej uważny kontakt ze swoimi uczuciami, nie słyszy dobrze sygnałów, które wysyła mu ciało a dość często brzmią one: zatrzymaj się, odpocznij, zastanów, co czujesz i czego naprawdę chcesz. Ty, nie ludzie wokół ciebie. Dlatego ekstrawertykowi grozi załamanie zdrowotne lub nerwowe.
W jaki sposób ekstrawertyk może się o siebie zatroszczyć?
- Zwróć uwagę na swoje ciało. Wyłapuj te momenty, gdy jesteś zmęczony i twój poziom energii obniża się. Wtedy się zatrzymaj – odpocznij.
- Zauważ swój stan emocjonalny. Nazywaj swoje odczucia. Jesteś przytłoczony, zdezorientowany, niespokojny, przygnębiony?
- Stwórz dla siebie schronienie w swoim domu. Niech to będzie przytulne miejsce, którym możesz rozkoszować się spokojem.
- Słuchaj kojącej muzyki duszy.
- Pamiętaj, żeby jak najczęściej przebywać na łonie natury.
- Uświadom sobie, że nie musisz być cały czas być w trybie „on”, czasem włącz „off”.
- Przestać spełniać oczekiwania ludzi wobec ciebie. Zauważ, kiedy mówisz do siebie, że powinieneś dla nich coś zrobić.
- Pozwól partnerom, dzieciom, innym członkom rodziny i przyjaciołom mówić i decydować za siebie. Nie jesteś odpowiedzialny za to, żeby zabawiać ich i ratować, kiedy mają gorszy nastrój.
- Medytuj i ćwicz jogę, która pozwoli ci skierować się do wewnątrz.
- Funduj sobie regeneracyjne drzemki.
- Naucz się ustawiać granice i mówić „nie”.
- Czasem odrzucaj zaproszenia.
- Ciesz się byciem sam ze sobą. Jesteś wart swojego czasu i uwagi tak samo jak inni.
W naszej zachodniej kulturze promuje się szczęście rozumiane w sposób ekstrawertyczny – widoczne, głośne, nastawione na cel. Ceni się aktywność i wydajność, jakie daje pobudzenie, które jest łatwo dostępne dla ekstrawertyków. Tymczasem szczęście można odczuwać na różne sposoby. Introwertycy, którym nadmierne pobudzenie szkodzi, ale go też po prostu nie potrzebują, szukają szczęścia gdzieś indziej niż na eventach, w klubach czy na korporacyjnych zebraniach. Ich uszczęśliwia spokój i relaks. Dla zachowania równowagi wewnętrznej introwertykowi dobrze zrobi od czasu od czasu opuszczenie domowego zacisza i wypicie lampki wina na mieście z przyjaciółmi, a ekstrawertykowi zostanie na kanapie z kubkiem aromatycznej herbaty i dobrą powieścią lub kilka asan na macie do jogi.
redakcja insi